about

Agnieszka Borkowska
aka AgaBooArt

(Text in German and Polish below)

Berlin is a promised land for artists from all over the world.

To say that Berlin is a promised land for artists from all over the world is to state a simple truism. The magic of this place is still working, although this love is not always reciprocated. Perhaps it is because Berlin must be loved unconditionally and without question?

This kind of feeling probably connects Agnieszka Borkowska, an artist from Poland, with the capital of Germany. She has been living and creating here for 10 years. Her signature work is the transformation of crucifixes and chapels. This is not sacred art, but it is inspired by it.

Each artist who comes to Berlin from around the world brings something uniquely their own to their work, which only here, on the spot, gives it a new quality.

It is important to remember that the Polish Penal Code contains the famous paragraph 196, which states that anyone who offends religious feelings is punishable by imprisonment for up to two years. Sounds absurd? But it’s true. Mrs. Agnieszka Borkowska could be more than sure that her exhibition of crucifixes and chapels would be reported to the prosecutor’s office and, with a certain amount of luck, would end in a suspended sentence.

The artist, when asked by me whether the motive for her artistic actions is provocation, strongly denies it. She claims that everyone has their own time to open their eyes, and working on these works of art simply relaxes her. Importantly, she uses upcycling in her transformations. That’s why in the company of Jesus we can see a plastic Smurf, a dice, artificial flowers, a Bengal tiger, a snake’s eye, and even my favorite Pink Panther.

The adventure with upcycling began many years ago. At that time, the artist designed and made unique jewelry from old watch movements. This jewelry was used in avant-garde fashion shows. This is very much connected with her current fascinations.

Agnieszka Borkowska confessed that one of her motivations that pushed her in the direction of this kind of art was an overwhelming desire to get rid of sadness. Crucifixes are associated with boundless pain and suffering. In such a disenchanted company, even Christ must be more cheerful.

The creator experienced a kind of revelation during a trip to Mexico. Its inhabitants take religion very seriously, but they still manage to find themselves in it – in joy and colorful temples and chapels, she claims.

These experiences explain why Mrs. Borkowska likes to play with convention so much. There is nothing mocking about these crucifixes and chapels. On the contrary. This would absolutely not be in the artistic goals of Agnieszka Borkowska. Besides, to say the least, her experiences from years ago also shaped her sensitivity to some extent. She classifies herself as a hippie in her youth, and currently her sympathies orbit around punk culture.

It is good that the artist moved to Berlin. He favors her, and I wish the inhabitants of this city would like the cheerful crucifixes and colorful chapels. Only good energy is locked in them. How do I know this? Because someone tried very hard to turn sadness into a smile.

(Beata Aloha Michalus)

Zu sagen, dass Berlin das gelobte Land für Künstler aus der ganzen Welt ist, ist eine reine
Binsenweisheit. Die Faszination dieser Stadt ist ungebrochen, auch wenn diese besondere
Zuneigung nicht immer erwidert wird. Vielleicht geht es darum, dass man Berlin einfach
bedingungslos lieben muss und nichts im Gegenzug verlangen darf?
Das ist wahrscheinlich die Art von Gefühl, das die aus Polen stammende Künstlerin
Agnieszka Borkowska mit der deutschen Hauptstadt verbindet.
Sie lebt und arbeitet seit 10 Jahren in Berlin. Das Markenzeichen ihrer Arbeit sind neu
aufgearbeitete Kruzifixe und Schreine. Es handelt sich dabei zwar nicht um sakrale Kunst,
aber sie ist doch von ihr inspiriert.
Jeder künstlerisch schaffende Mensch, der nach Berlin kommt, bringt seine persönliche
Erfahrung mit, welche er in sein Kunstwerk einbaut., die allerdings hier, vor Ort, eine neue
Qualität erhält.
An dieser Stelle sei daran erinnert, dass es im polnischen Strafgesetzbuch den berühmten
Paragrafen 196 gibt, der besagt, dass jeder, der religiöse Gefühle verletzt, mit einer
Gefängnisstrafe von bis zu zwei Jahren bestraft wird.
Klingt absurd? Ist aber wahr.
Meine Frage, ob das Motiv für ihre künstlerischen Aktionen eine Provokation sei, verneint
die Künstlerin jedoch entschieden. Sie erklärt, dass es nicht ihre Absicht sei, den Menschen
die Augen zu öffnen, und dass die Arbeit an diesen Kunstwerken sie einfach entspannt.
Bei ihren Transformationen verwendet sie vor allem das sogenannte Upcycling. Deshalb
werden wir in Gesellschaft von Jesus einen Plastikschlumpf, einen Spielwürfel, künstliche
Blumen, einen bengalischen Tiger, ein Reptil Auge und sogar meinen persönlichen Liebling,
den rosaroten Panther.
Ihr Abenteuer mit dem Upcycling begann vor vielen Jahren. Damals entwarf und fertigte die
Künstlerin einzigartigen Schmuck aus alten Uhrengehäusen. Dieser Schmuck wurde in
avantgardistischen Modeschauen verwendet. Damit knüpft sie an ihre aktuelle Faszination
an.
Agnieszka Borkowska gesteht, dass einer ihrer Beweggründe, die sie zu dieser Art von Kunst
getrieben haben der überwältigende Wunsch war, sich von der Traurigkeit zu befreien.
Kruzifixe gelten als Symbol für grenzenlosen Schmerz und Leiden. Aber in solch einer neu
gestalteten Umgebung muss sich sogar Christus wohler fühlen.
Die Künstlerin hatte während einer Reise nach Mexiko eine Art Aha-Erlebnis. Die Menschen
dort nehmen religiöse Angelegenheiten überaus ernst und schaffen es dennoch, sich in
allem wiederzufinden – in der Freude und den farbenfrohen Tempeln und Schreinen, sagt
sie.
Diese Erfahrungen erklären, warum Agnieszka Borkowska so gerne mit Konventionen
spielt. Diese Kruzifixe und Schreine haben nichts Spöttisches an sich. Ganz im Gegenteil. Das

würde absolut nicht zu Agnieszka Borkowskas künstlerischen Zielen gehören. Außerdem
haben, was immer man auch sagen mag, ihre Erfahrungen aus früheren Jahren ihre
Sensibilität in gewisser Weise geprägt. In ihrer Jugend bezeichnet sie sich selbst als Hippie,
und heute kreisen ihre Sympathien um die Punk-Kultur.
Es ist also gut, dass sich die Künstlerin gerade in Berlin niedergelassen hat. Diese Stadt ist
ihr zugetan und die fröhlichen Kreuze und farbenfrohen Schreine sollten den Bewohnern
Berlins gut gefallen. In ihnen steckt nichts als gute Energie. Woher ich das weiß? Weil
jemand sich sehr bemüht hat, Traurigkeit in Lächeln zu verwandeln.
(Beata Aloha Michalus)

Powiedzieć, że Berlin jest ziemią obiecaną dla artystów z całego wręcz świata, to wyrazić zwykły
truizm. Magia tego miejsca ciągle działa, chociaż miłość ta nie zawsze jest odwzajemniana. Może
chodzi o to, że Berlin trzeba pokochać bezgranicznie i o nic nie pytać?
Taki rodzaj uczucia łączy chyba Agnieszkę Borkowską, artystkę pochodzącą z Polski, ze stolicą
Niemiec. Mieszka tu i tworzy już od 10 lat. Znakiem rozpoznawczym jej twórczości są przetworzone
na nowo krucyfiksy i kapliczki. Nie jest to bynajmniej sztuka sakralna, ale taką inspirowana.
Każdy artysta przybywający do Berlina ze świata, przywozi w swej twórczości coś unikatowo swojego,
co dopiero tu, na miejscu, daje nową jakość. Warto tu koniecznie przypomnieć, że w polskim
kodeksie karnym istnieje słynny paragraf 196, który mówi, że kto obraża uczucia religijne, podlega
karze pozbawienia wolności do lat 2. Brzmi absurdalnie? Ale to prawda. Pani Agnieszka Borkowska
mogłaby być więcej niż pewna, że jej wystawa krucyfiksów i kapliczek zostałaby zgłoszona do
prokuratury i przy pewnej dozie szczęścia skończyłoby się wyrokiem skazującym w zawieszeniu.
Artystka zapytana przez mnie, czy motywem jej artystycznych działań jest prowokacja, stanowczo
temu zaprzecza. Twierdzi, że każdy ma swój czas na otwarcie oczu, a praca nad tymi dziełami sztuki
po prostu ją relaksuje. Co istotne, w swoich transformacjach stosuje upcycling. Dlatego w
towarzystwie Jezusa dostrzeżemy plastikowego Smerfa, kostkę do gry, sztuczne kwiatki, tygryska
bengalskiego, gadzie oko, a nawet moją ulubioną Różową Panterę.
Przygoda z upcyclingiem zaczęła się wiele lat temu. Wtedy artystka projektowała i wykonywała
unikatową biżuterię ze starych werków od zegarków. Ta biżuteria była wykorzystywana w
awangardowych pokazach mody. To jak najbardziej łączy się z aktualnymi fascynacjami.
Agnieszka Borkowską wyznała, że jedną z jej motywacji, która pchnęła ją w kierunku tego rodzaju
sztuki, była przemożna chęć pozbycia się smutku. Krucyfiksy kojarzą się z bezbrzeżnym bólem i
cierpieniem. W tak odczarowanym towarzystwie nawet Chrystusowi musi być raźniej.
Pewnego rodzaju objawienia twórczyni doznała podczas wyprawy do Meksyku. Jego mieszkańcy
bardzo serio podchodzą do spraw religijnych, a jednak potrafią się w tym wszystkim odnaleźć – w
radości i kolorowych świątyniach i kapliczkach – twierdzi.
Te doświadczenia tłumaczą, dlaczego pani Borkowska tak lubi bawić się konwencją. W tych
krucyfiksach i kapliczkach nie ma nic prześmiewczego. Wręcz przeciwnie. To absolutnie nie leżałoby
w artystycznych celach Agnieszki Borkowskiej. Poza tym, co by nie powiedzieć, jej doświadczenia
sprzed lat, również w jakimś stopniu ukształtowały jej wrażliwość. Sama się klasyfikuje jako hippiska
w czasach młodości, a obecnie jej sympatie orbitują wokół kultury punkowej.
To dobrze, że artystka zamieszkała w Berlinie. On jej sprzyja i oby mieszkańcy tego miasta polubili
wesołe krucyfiksy i barwne kapliczki. Jest w nich zaklęta tylko dobra energia. Skąd to wiem? Bo ktoś
bardzo się starał, żeby smutek zamienić w uśmiech.

(Beata Aloha Michalus)